Kallafiorr
dramat, komedia, sensacyjny | Polska | 1999 | reż. Jacek Borcuch
światowa premiera: Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 1999
Warszawa | Kinoteka | 7 czerwca | 18:30
Wrocław | Kino Nowe Horyzonty | 16 czerwca | 19:00
Inspirowana kinem sensacyjnym lat 70. komedia z Andrzejem Chyrą i niezależny debiut fabularny Jacka Borcucha
— Mówiłem ci jak moja babcia wybuchła? — zagaja kolegę jeden z bohaterów „Kallafiorra”. Warunki do pogawędki są średnie — na tylnym siedzeniu samochodu obaj cisną się z ciężko rannym facetem, a auto prowadzi ktoś ewidentnie naszprycowany sokami z kalafiora.
Taki film zrobiłby pewnie Tarantino, gdyby przyszło mu pracować w Polsce u schyłku transformacji. Zresztą, w swoim kultowym dziś „Kallafiorrze” kinem tarantinowskim Jacek Borcuch wyraźnie się inspiruje. I nie chodzi jedynie o sposób filmowania, podzielony na kilka kadrów ekran, niepopychające naprzód fabuły dialogi czy narrację prowadzoną poza chronologią. Chodzi o ogólny vibe, który sprawia, że film Borcucha — choć z dzisiejszej perspektywy mocno eksperymentalny — bije na głowę większość współczesnych rodzimych komedii sensacyjnych. Jakim cudem? Z każdej sceny bucha tu entuzjazm twórców, na co zwracali też uwagę krytycy w chwili premiery „Kallafiorra” w offowej części Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Borcuch zrobił film z miłości do kina i nawet teraz — po 25 latach — wyraźnie to widać.
Po tym wstępie zaznaczmy jednak, że „Kallafiorr” to film kompletnie pokręcony. Miłość do kina też może być szalona. Rozmowy o prostacie i wybuchu gazów żołądkowych, całonocne włóczęgi nad Wisłą, imponujące wiązanki przekleństw (przoduje w nich zdecydowanie Andrzej Chyra w koszulce polo, ufryzowany na lata 70.) i luźno powiązane ze sobą sceny, które pozornie nie mają żadnego sensu — oto kwintesencja „Kallafiorra”. To nie film dla fanów linearnej fabuły, opowieści podzielonej na trzy akty. To produkcja raczej dla wielbicieli dziwacznych eksperymentów, których finałem jest nieoczekiwany wybuch w twarz. „Kallafiorr” jest wciąż jedną z najdziwniejszych produkcji w historii polskiej kinematografii. Od chwili premiery w 1999 r. nikt nie odważył się pójść w ślady Borcucha. Po latach smaczku dodaje to, że ekipa „Kallafiorra” chwilę wcześniej spotkała się na planie znacznie poważniejszego, definiującego polskie kino mainstreamowe „Długu” Krzysztofa Krauzego.
W obsadzie, poza wspomnianym już Chyrą, są legendy takie jak Krzysztof Krauze (jako człowiek, który zjadł ostatniego kalafiora), sam Jacek Borcuch oraz jego brat, Daniel Bloom, a także Aleksandra Nieśpielak, pod koniec lat 90. wściekle popularna dzięki roli w serialu medycznym „Czułość i kłamstwa”.
Marta Górna
reżyseria: Jacek Borcuch
scenariusz: Jacek Borcuch
język: polski
napisy: brak
czas: 1 h 10 min
film rekomendowany widzom w wieku: 16+
Po warszawskim seansie filmu (7 czerwca, 18:30, Kinoteka) odbędzie się spotkanie Jackiem Borcuchem, reżyserem filmu.